Płytkarz jak obiecal tak słowa dotrzymał i dotarł na budowę jeszcze przed świętami, dzięki czemu choć trochę efektu mogliśmy zobaczyć na własne oczy.
Na stronach internetowych podobało mi się kilkanaście wzorów płytek,ale że czasu miałam mało musiałam wybrać jedne z tych, które były dostępne od ręki.
Dwa dni poświęciłam na oglądanie wystaw. Większość płytek, które podobały mi się na stronach internetowych na żywo nie spełniała moich oczekiwań. Miały być proste i praktyczne, żeby w późnejszym czasie nie było za dużo sprzątania, a reszta odpadła ze względu na cene.
Po wyczerpującym dniu biegania od jednego marketu budowlanego do drugiego zobaczyłam płytki Synthia verde i bianco z Cersanitu i od razu wiedziałam, że będą moje. Przy dużej kawie po sprawdzeniu ilości sztuk na stanie wymyśliłam projekt łazienki . Może nie za bardzo skomplikowany, ale po 8 godzinach chodzenia od sklepu do sklepu i przy takiej liczbie dostępnych płytek nic innego mi do głowy nie wpadło.
W sumie nie żałuję, bo efekt mi sie bardzo podoba.
Umywalkę, muszle i wanne kupiłam za jedną drogą. Jednak po zakończonym montażu płytek, zawieszeniu muszli okazało się, że umywalka, która jest od kompletu nie pasuje. Hydraulik jakoś dziwnie zrobił nam odpływ i półpostument czy postument są za małe by przykryć ten otwór.
Muszla została, bo się przydaje. Może kiedyś wymienimy ją na inną, a umywalka będzie musiała być z półką albo inaczej będziemy kombinować.
Jeszcze tylko sufit i wykończenia przy nim i będzie super.




Komentarze